czwartek, 31 marca 2011

drzwi o.O

W moich okolicach dziś wiejeeeeeee że ho ho,  kulturalnie wywiesiłam pranie choć do łatwego zadania to dzis nie należało, bo wiart mi pranie porywał raz po raz, ale Hostka uznała że jest ok, wiec ok. Ona akurat wychodziła żeby przywieść chłopców ze szkoły ( dziś kończą nauke i 4 tyg przerwy prawie O.O ) i otworzyła główne drzwi, z czego te moje ( pranie ) też były otwarte - jak nie dupło ... Nie zauważywszy żadnych zmian otworzyłam drzwi do kuchni a ona z "Sorry" pojechała :P nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jak przed chwilką zeszłam na dół i popatrzyłam na drzwi z innej perspektywy zauważyłam coś niepokojącego. Otóż drzwi kulturalnie wypchnęło z "ramy ?" - nie wiem, no w każdym razie tej obramówki drewnianej , i i i i drzwi się że tak powiem wypięły na wszystko :P Starałam sie to jakoś naprawić własnymi siłami, ale na nic to, gdyż gwoździe również wypełzły.. no i teraz czekam z małym strachem w oczach co powie Hostka, może mnie z domu nie wyrzucą, w końcu to wiatru wina - klnę cie wietrze! Grrr


wtorek, 22 marca 2011

Najlepszy dzień

Kino zaliczone, film , jak film, ważne ze sie ośmiałam zajadając pyszny popcorn o smaku Toffi, i zapomniałam o tych 4 cudownych i jakże relaksujących dniach ( tak, tak, Aga , toffi, na opakowaniu pisze toffi :P wiec Toffi). No ale wracając do niedzieli, przed wyjściem na upragnioną przerwę od dzieci, miałam małą akcje z nimi z roli głównej. Mianowicie, Host poprosił mnie żebym wzięła dzieci i psa na spacer, bo on miał "spotkanie" - nie wnikam, w każdym razie, wzięłam dzieci i szczęśliwą Cassie na spacer i cóż wyniknął nie lada problem. Najmłodszy zaczął puszczać fochy i skubany szedł jakby nie mógł. Strasza dwójka szła czym prędzej gdyż chcieli na plac zabaw, a i pies nie zostawał dłużny i ciągnął za chłopcami. A ja rozdarta, nic to,  jakoś dotarłam z najmłodszym do placu, lecz temu nagle sie odwidziało i mi oświadcza że on chce do domu. No myślałam ze wystrzelę siebie w kosmos. Zaczął mi iść samodzielnie w stronę ulicy, na nic zdały sie : spokojne nawoływanie, po okrzyk : STÓJ!, kiedy ten szczęśliwy maszerował mi do domu, starsza dwójka szczęśliwa zaczęła skakać mi z huśtawki, jak tłumaczyli chcieli sprawdzić jak to jest, gdy sie lata w powietrzu - faaaajnie tylko jak by jedno z drugim sobie noge czy ręke złamało to by było... jak na złość jakaś baba mi przywędrowała i dała mi do zrozumienia że chyba sobie nie radzę.. *&%*^%^$, tiaa, ciekawe co ona by zrobiła gdyby najmłodsze z fochiem jej szło w swoją strone a pozostała dwójka, miała ubaw skacząc z huśtawki podczas huśtania ( nie wiem czy macie ten obraz przed oczami , który staram sie Wam opisać ) w każdym razie, po entym nawoływaniu starszych w końcu ruszyłam do domu, ale najmłodszy nadal robił fochy i stanął mi na środku ulicy, bo on chce kamień, szczerze w tym momencie miałam ochotę mu coś zrobić! Jeszcze w życiu mnie tak z równowagi nie wyprowadził jak tego dnia. Po powrocie do domu okazało się że kochana Cassie ze stresu nie załatwiła potrzeb fizjologicznych i zrobiła to kulturalnie na dywanie w jadalni - cudowna psina.
Wielka radość zagościła w mojej głowie gdy zobaczyłam samochód Anais.. byłyśmy w kinie, potem na spaghetti, a następnie okazało się ze dostałyśmy mandat :D hahaha nasze miejsce parkingowe okazało sie błędnym miejscem , no cóż.. do tego zablokowałam sobie kartę kredytową i tym oto miłym akcentem zakończę mój jakże ekscytujący i pełen pozytywnych wrażeń wpis :)

niedziela, 20 marca 2011

Ellen

Dziś sie spotkałam z Ellen po dłuższej przerwie : nie widziałyśmy sie od miesiąca.. :(
Zabrałam ja na milkszejka - co najlepsze mają w tym barze mlecznym wszystkie smaki jakie byśmy nie chcieli: Ja oczywiscie wzięłam smak kinder błeno, a Ellen owocowy. Można nawet kupić smak żelków ;) haha kocham ten bar, i panów którzy go obsługują :)
Następnie udałyśmy sie do parku i siadłyśmy pod jednym z drzew była piękna pogoda, więc wygrzewałyśmy się na słońcu. Jeśli chodzi o mój egzamin - jakoś sobie poradziłam, brakuje mi w tym tygodniu długiego spania, ale odegram sie w kolejny weekend który spędze u Moniki.


                                                     
                                                          Ciacho prosto ze Szwecji :)





Nareszcie się zrobiło ciepło!! :) ---> Jutro kino z Anais .

poniedziałek, 14 marca 2011

Dość długo sie nie odzywałam, a to dlatego ze nie chciało mi się ruszyć mózgownica i coś naskrobać w tym moim pamiętniku...
Ostatnio tyle sie dzieje, mam strasznie mieszane uczucia .

Zaczne od początku :
Tłusty czwartek - miałam mega wielką ochote na pączka, ale takiego polskiego, nie angielskiego, bo to nie to samo :P no i wzięłam sie w sobie i zrobiłam ;) były pyszne, nie idealne, i nie typowe pączki, ale podobne, nie posiadałam zbyt dużo składników wiec wyboru za dużego nie miałam :) No ale najważniejsze ze zjedli je wszystkie aż im sie uszy trzęsły :) Wciąż mnie śmieszy wielkie zdziwienie dzieci gdy okazuje sie że jakaś pychota która właśnie konsumują jest zrobiona przeze mnie :) Cieszyłam sie też, że Tom podkradł mi kilka wypieków - haha tak mu smakowały :)
Tu macie zdjecie "cudków" :

Co było po tłustym czwartku, hmm w sumie to rutyna, ale pozytywna rutyna, spotkania z Anais, i Radkiem, haha Jaki Czeski język jest śmieszny! chciałam koniecznie żeby Radek  cos powiedział w swoim jezyku, no to on " ahoj" a ja wsmiech :P mówie że uwielbiałam oglądać "Krecika" jak byłam mała, po wytłumaczeniu co to jest krecik - zajażył , i mówi " Aaaaaa, Kretecek" no myślałam ze padnee :D

Kolejnym miłym zdarzeniem była rozmowa z Hostka, która gdy odpowiedziałam że nie mam planów na Kwiecień , spytała czy nie chce lecieć z nimi do Hiszpanii!!!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa zamurowało mnie na początku, nie wiedziałam czy ona tak na serio? czy tylko mi sie przesłyszało, moze chcą jechać , i zostawić mnie znów z psem i kotem, ale nie, oni chcą mnie ze sobą!! Oczywiste jest to, że będe coś tam pracować, ( mimo ze mamy sie tam wszyscy obijać , plaża, basen na posesji, własny pokój ) w końcu oni na pewno chcą skorzystać i odwiedzić jakies puby czy coś, mi to nie przeszkadza!! Najważniejsze zę jade tam! Aaaaaaaaaaaa!!!! Jestem wyżej chmur aktualnie! :)
Ale o tym jeszcze Wam napisze w kolejnych postach :)

Mimo ze mam genialna rodzinkę, czasem mam wrażenie z są dwulicowi, wiecie, ze tu dla mnie mili , wszystko gra,a za plecami - dawaj... Nie wiem czemu mam takie wrażenie... czasem są takie sytuacje, zę nie wiem czy oni są ze mnie zadowoleni czy też nie... mi wystarczy jakieś spojrzenie, nie takie jak zwykle i już myślę ze coś zrobiłam źle, ze coś im nie pasuje..  Nie wiem chyba histeryzuje..

Do tego za dwa dni mam wielki egzamin, Hostka, wyjeżdża na narty i zostaję sama z 3 chłopcami i Hostem, na 4 dni! o.O Help? Nie mam dobrego kontaktu z Hostem, muszę to przyznać, i sie trochę tego obawiam. Nie żebym go nie lubiła, czy on mnie, nie, po prostu nie mamy o czym rozmawiać i najnormalniej w świecie schodzimy sobie z drogi, co mi pasuje :)) Nie wiem jak to będzie przez te 4 dni.. mam małego stracha.

A no i najlepsza rzecz, w końcu obciełam włosy!! Miałam dosc długie przez całe moje życie, w koncu sie wzięłam w sobie i obciełam, bałam sie jak ... ale było genialnie, w końcu nie zapłaciłam mało.. ;/ minus fryzjerów w UK, ale, nie żałuje ani grosza, bo wyglądam fantastycznie - ja i moja skromność :)

Trzymta się! :*