Dziś od rana sie krzątałam po domu, po południu zrobiłam ładnie pierogi (ruskie) kocham pierogi! Niestety nie przypadły one do gustu domownikom, no cóż... aleee sie starali :)
Zostałam zabrana na talent show do szkoły chłopców. Ciekawa rzecz, pełno utalentowanych dzieci, najbardziej podobał mi sie występ Chińczyka ( skubane pierony) który manewrował czymś podobnył do joja, ale dużżżo większym , nie ważne w każdym bądź razie skubany miał 11 lat a sprawiał ze widownia co chwila wstrzymywała oddech by po chwili zacząć głośno bić brawo, genialna sprawa. Zaś gdy na scene wszedł nie pozorny 9 latek i zaczął śpiewać akapella piosenke Michaela : Man in the mirrow, normalnie miałam gęsią skórke, był genialny, idealnie zaśpiewał i wczuł się w tekst. Tak w ogóle to większośc dzieci prezentowała taniec Michaela - i niektórym na prawde wychodziło :) Wspominałam już że codziennie słucham poczciwego Majkela do śniadania, lunchu, i kolacji? Tiaa najmłodszy ma na jego punkcie małego hopla :D hehe Tak Sąsiadko, Michael jest ciągle ze mną, i za każdym razem, jak go słysze, uśmiecham sie pod nosem :*
A jutro spotkanie z Rybką ;] Jeeee :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz