środa, 20 kwietnia 2011

Wycieczka z Host Rodziną :) cz 2

Kolejny dzień chcieliśmy spędzić na plaży, więc wybraliśmy sie w poszukiwania plaży która nam będzie odpowiadać. Jadąc śmialiśmy się że jak by to było fajnie trafić na plaże nudystów... heehhh no i zgadnijcie co - ja szłam z tyłu więc moi widzieli moją reakcję gdy zobaczyłam to zobaczyłam :P haha mianowicie - Host wykrakał i moim oczom ukazało się kilkanaście osób gołych golusieńkich o.O oczywiście myślałam że sie przeniesiemy gdzie indziej  - ale zostaliśmy , yyy no i co Hostka się śmiała cały czas ze mnie że się trochę poduczę - co i jak xD. Był pewien delikwent , który polował na jakąś łanie , cóż.. nic nie upolował, ale na pewno każdy go wyglądał z każdej str, facet w ciągu pół h przeszedł wzdłuż i wszerz plażę kilka razy.. heh.. no ale w końcu opuściliśmy plażę i udaliśmy sie na kolację, oczywiście moim głównym tematem i Hostki była plaża i facet chodzący, zaczęłyśmy się śmiać jak głupie na środku ulicy gdy ta powiedziała mi ową rzecz : " Dżoana pamiętasz tego faceta który chodził w tą i we w tę? - tak,  - moim zdaniem chciał się pochwalić "swoim dorodnym" , ale zaraz po nim kolejny "pan" zaczął maszerować po plaży, wypięty i dumny jak paw, a miał "malutkiego, malutkiego" (...) " - w tym momencie sobie to wyobraziłam i w śmiech. Przepraszam jesli tym postem uraziłam czyjeś uczucia - ale jak dla mnie był to dzień pełen nowych doświadczeń, gdyż zamawiając talerz "rybny" do ryb miałam dorzucone owoce morza, których nie cierpię, a które grzecznie zjadłam :)






           A to coś na przykład helikoptera, ale nie do końca - Host miał akurat swój lot, wiec przyleciał na domek co by nam pomachać :) heh

cdn.. :)

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Wycieczka z Host Rodziną :)


Czy polecam? - zdecydowanie!
Moi Hości zabrali mnie ze sobą do Hiszpanii, byłam przygotowana ze będą chcieli żebym zostawała z dziećmi, pomagała czy coś, jakże miło mnie zaskoczyli - palcem nie kiwnęłam przez cały wyjazd. No dobra, kiwnęłam kilka razy - bo mi głupio było :). No ale może od początku .

Wylot był w sobotę - 9.04.011r. - koło 18, na miejscu byliśmy koło 21.


Szybkie załatwienie samochodu, i w drogę, jechalismy koło godziny do miejscowości w której mieliśmy wynajęty domek, jednakowoż, mieliśmy złe instrukcje dojazdu i tym sposobem błądziliśmy po wąskich i stromych uliczkach do północy. W końcu Hostka zadzwoniła po babkę , która miała nas doprowadzić do celu, jednak i ona miała trudności i sama sie zgubiła, prowadząc nas na manowce kilka razy, a biorąc pod uwagę strome i wąskie uliczki, wzgórza i wielki 7- osobowy samochód, możecie sobie wyobrazić cofasnie nim z drogi kamienistej na 1,5 m szerokości, w nocy... Trocheśmy strachu zjedli.
Kobita zadzwoniła do jakiegoś gościa i tym sposobem o 1 w nocy wylądowaliśmy w końcu w domku.
Szybkie rozdanie pokoi i nyny. Ja dostałam pokój na górze, gdzie znajdowała się też kuchnia i duży pokój. Hości spali z dziećmi na dole.
A rano ukazał mi się taki oto widok :




Dech mi zaparło -  jak sie z rana zobaczy taki widok to aż chcę się człowiekowi żyć.
Niedzielę spędziliśmy na lenistwie - ja czytałam ksiązkę a oni sie obijali w basenie ( nie lubie basenów )
W poniedziałek wybraliśmy sie na plażę , były piękne, wielkie fale, i udało mi się pstryknąć genilane zdjecie - - mam zezwolenie :P



    










Ciąg dalszy nastąpi... 

 (...)
Nie przeszkadzaliśmy sobie, każdy robił co chce, czasem pobawiłam sie z dzieciakami , czasem pograłam w karty, pooglądałam z nimi tv. Ale głównym celem było dokończenie ksiazki. Pogoda nam dopisywała każdego dnia. Było pięknie!