sobota, 2 lipca 2011

Pożegnalna niespodzianka (25.06.)

To był ostatni weekend Anais przed wyjazdem. Postanowiłam że trzeba coś zorganizować żeby troche sie jej tęskniło. Niewiele myśląc zadzwoniłam do Marty i oznajmiłam ze jedziemy w sobote na łódki.
Odebrałyśmy Anais z jej mieszkania, i wyjechałyśmy w podróż, zakupiłyśmy prowiant na kanapki i ja biedna siedząc z tyłu urządziłam kuchnie samochodową :D Przed Oxfordem zawiązałyśmy Anais oczy zeby nie wiedziała gdzie dokładnie jedziemy.
Na miejscu wysiadłyśmy z samochodu i zaczęłyśmy marsz do przystani.

Dziwne - ludzie oglądali sie za nami z uśmiechem na twarzy i znakiem zapytania - co jest grane?
Czy Anais wyglądała dziwnie z zawiązanymi oczami? hmmm - Tak :)

Dotarłyśmy na miejsce. Potrzebowałam pomocy przy odebraniu wioseł, siedzeń i kija do odpychaniai sterowania, więc Usadowiłyśmy Anais na schodach i poszłysmy z Martą po zawartość łódki.
Jak wróciłyśmy wokół Anais była grupka osób i zapewniali że wszystko będzie dobrze - biedna wyglądała na przestraszoną. :D haha
Podeszła do mnie starsza kobieta i się zapytała czy dziewczyna wie gdzie jest , na co ja dumnie odpowiedziałam ze nie ma zielonego pojęcia. Kobieta była pełna podziwu i pogratulowała pomysłu :)
Kiedy wszystko było gotowe, a ludzie czekali z niecierpliwością co sie dalej stanie, wzięłam Anais za ręke i kazała zrobić krok w dół, gdy stanęła na łódce, rozwiązałam jej oczy, a ludzie zaczęli bić brawo ^^ - kocham Anglików za ich pozytywne nastawienie :)

Szczęśliwe odcumowałyśmy łódkę, i głupie myślałyśmy ze to będzie takie proste - cóż - na początku nie było . płynęłyśmy prosto na drugi brzeg, mimo wiosłowania i odpychania xD




Na szczęście wyszedł pewien zakolczykowany pan i nas poduczył co i jak, Marta się kształciła, a ja pozowałam do zdjęć
Po naukach, ruszyłyśmy, miałysmy genialny ubaw, potrącałysmy inne łódki i inne łódki potrącały nas :D haha, w ogóle to można bardzo śmiesznych ludzi zobaczyć.
Pod moją komendą, omal nie rozpaprałam kaczuszki - skubana, chyba chciała popełnić samobójstwo ;]













Następnie był posiłek i powrót do domu by się przygotować na imprezę pożegnalną... :(






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz