piątek, 5 listopada 2010

miesiąc i 3 dni

Tak ten czas leci strasznie szybko, jeszcze miesiąc w sumie z hakiem i święta. o.O
Oszczędzam - naczy staram sie , ale teraz jest to jeszcze trudniejsze do osiągnięcia... Muszę opłacać szkołe, bilety, jakieś wyjścia, to wszystko są koszty, które zjadają moje drobne kieszonkowe strasznie szybko. Jedynie babysittingi dają mi nadzieję na to, ze coś uda mi sie zaoszczędzić - tej kasy nie tykam, choćby nie wiem co :P. W szczególności że 70 per week to w cale nie jest tak dużo jak sie wydaje, i w cale nie tak łatwo te kase przy sobie zatrzymać - musicie uwierzyć mi na słowo.
A pomijając to moje biadolenie, to wczoraj byłam przed zajęciami na kawie z Ellen i jakże mnie miło zaskoczyła - nie będe zapeszać, więc nie napisze o co cho, sie dowiecie w swoim czasie :) Na kursie były wielkie rozmowy w toku z Mariną i jeszcze jedną dziewczyną, jak to baby rozmawiałyśmy o chłopach ;] A będąc przy temacie chłopów - jaka ja jestem głuuuupia!! Ale spokojnie, sie już wyleczyłam. Pochłonęłam całą czekolade wczoraj  ( własnie odkryłam że kinder błeno jest na tyle tanie, ze sobie kupuje jego zapas :D boooo kocham kinder błeno! ) i mi sie polepszyło ;] No nie ważne, co jeszcze ciekawego, a tak, Średni miał wczoraj urodziny. Dostał odemnie klocki lego, a dokładnie samochód. Wydałam na niego krocie, ale warto było, bo mały dziękował mi kilkakrotnie, a ja sie z tego powodu bardzo cieszyłam. Wieczorem pojechaliśmy do pobliskiego miasta Bicester, na kolacje do Włoskiej restauracji. Oczywiście nie wiedziałam co wybrać i zdałam sie na Hostke, która zamówiła mi spaghetti (paste) z grzybkami. Było bardzo smaczne, ale oczywiscie zrobiłam z siebie debila, bo nie potrafiłam tego kulturalnie jeśc... No jestem baba ze wsi, i ja spaghetti jem tylko widelcem xD po kolacjo - obiedzie byłam tak zapchana ze nie zmiesciłam nawet lodów, które musiały być pyszne, bo były to prawdziwe włoskie lody! ( restauracja była dość droga..) Kiedy już wszyscy byli najedzeni, nadszedł czas na mini torcik urodzinowy. To był miło spędzony wieczór. A dzis jedziemy weczorem oglądac sztuczne ognie ( Hosci wykupili bilety ;] ) w Oxfordzie, w szkole dzieci. Będa kiełbaski z grilla i ciepłe napoje. Mam tylko nadzieje że nie będzie padać.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz