środa, 23 lutego 2011

Impreza

Tak jak pisałam , wybrałyśmy sie z dziewczynami na impreze. Oprócz tego że ośmiałam sie jak debil, to nic innego pozytywnego w tym wypadzie nie było :P
Weszłyśmy do clubu za darmo, co nas zdziwiło, ale ludzi w kolejce było dużo więc byłyśmy pozytywnie nastawione. Wchodzimy, a tu sami ludzie po 30... o.O, do tego muzyka typu spice girls, lata 70, 80 :O ! No nic cały czas sie śmiałam sama do siebie. Jakiś gośc jak sie potem okazało - Matt, podszedł i sie mnie kulturalnie zapytał co tu robimy  - to ja ze my na impreze przyszłyśmy , oczywiście zrobił wielkie oczy, czemu akurat tu, a nie gdzie indziej , a ja ze tak wyszło. Wyśmiał club mówiąc ze ro rubbish :P haha  troche z nim sie pośmiałam i poszedł. Dziewczyny chciały koniecznie na pakiet, wiec zostałam popilnować rzeczy przy stoliku, aleeee ze puścili piosenki z Grees'a no to nie mogłam ustać w miejscu, sama ze sobą zaczęłam bawić ;] no i dołączył do mnie pan Matt śpiewając rytmicznie summer lover ;] hahaha jeszczew życiu tak sie nie ośmiałam na "imprezie" A gdy puścili piosenke :http://www.youtube.com/watch?v=QvsQ9hYKq7c  To płakałam ze smniechu , no i bawiłam przy okazji bo do takiego hitu nie dało sie stac w miejscu . Także ogółem było śmiesznie. Co smieszniejsze impreza skończyła się o 1 w nocy... no to zaczęłyśmy szukać nowego lokum i tam spędziłyśmy czas do 3 gdyz też skończyła sie impreza, ogółem to było za szybko :P No ale kolejny wypad już bedzie do Oxfordu, przynajmniej taką mam nadzieję :)







 To miłego :)

1 komentarz:

  1. No to widzę, że szalejesz tam, szalejesz ! :)

    a i na Twojego bloga natrafiłam przypadkiem ale muszę powiedzieć że jest świetny :D

    OdpowiedzUsuń