czwartek, 30 czerwca 2011

11.06.2011

Pożegnanie Ellen - definitywne, gdyz po upływie czasu mogę rzec że chyba o mnie zapomniała, ale tak to już jest ze znajomościami zawartymi na taki okres czasu jak kilkanaście miesięcy... nieważne.


Po wypadzie do Londynu w sobote, tego samego wieczora udałyśmy sie koło 11 do Oxfordu pożegnac godnie Ellen, była to jej ostatnia sobota w UK. Najpierw by to uczcić trzeba było znaleśc pub, w którym cała reszta już była od 8.. yy, miałyśmy problemy, ale znalazłyśmy. Wypiłam kilka piw, i jakiegoś drinkacza w sensie, wyglądał jak shot, ale to co był skubany mocny...

Poznałam nowych ludzi , ale nie przywiązwałam do nich wagi, gdyż oni tez wyjeżdżają w krótce, wiec szkoda nawet czasu na zawieranie nowych znajomości :)
Sam i kolezanka byli z Californi, Sam przyjechał sobie naprawić złamane serce, wiec zaliczał panienki .. , Następnie była kolezanka z Kanady, i dwie z Finlandi, pluc Xhunting - z Chin, ale ją znałam już od pierwszego przyjścia na zajęcia :D, i Ellen.

Po śpiewach w języku szwedzkim, udaliśmy sie do Maxwella, chyba najlepszy pub-club w Ox, mieliśmy świetną zabawę. Niestety kiedyś musiała nastac godzina powiedzenia sobie good - bay. Było ciężko, stałyśmy na srodku ulicy, i nie mogłyśmy przestac płakać. Ludzie sie oglądali, taksówki mijały, ale to było nasze ostatnie spotkanie  - nie zważałyśmy na nic.

W pubie poznałam Słowację - nie pamiętam jej imienia, strasznie sympatyczna mi się wydała, potem sie dowiedziałam że Sam juz ją odchaczył, hmm.. co za typ.  Anais miała ubaw, gdyż mając łzy w oczach zajadałam frytki z serem i majonezem, i momentalnie z tematu ze Ellen wyjeżdża, przechodziłam na temat Słowacji i tego że ona taka fajna, a tak sobie pozwoliła z takim idiotą..  hehe Szelman jak popiję to nawija trochę za dużo. Aleee Anais tylko sie śmiała - co mnie cieszyło :)








1 komentarz:

  1. Szkoda, że twój kontakt z Ellen się nie utrzymał... może jeszcze się uda spotkać albo coś?

    Szkoda zmarnować taką przyjaźń...

    OdpowiedzUsuń