piątek, 10 grudnia 2010

Londyn!!

Umówiłam się z Hostką, że zabierając najstarszego do szkoły podrzuci i mnie do Oxa na stacje, gdyż wybierałam sie z dziewczynami w sobote (4.12.) do Londynu. No i ugadałysmy sie, że na wpółdo 9 mam być gotowa, no to sobie mysle - pośpie do 7:30, a potem na spokojnie wszystko zrobie, taaaaaaaa, oczywiście albo ja cos źle zrozumiałam , albo ona przestraszyła sie sniegu i uznała ze lepiej wcześniej wyjechać, w każdym razie, o 7:30 młody przychodzi i mi oznajmia, że za 2 minuty wyjeżdzamy.. o.O Teraz pewnie myślicie ze w pośpiechu zamierzałam wybiec w piżamie, - otóż nie. :) Coś mnie tknęło i zaczęłam sie zbierać o 7:15, oczywiście i tak wpakowałam wszystko jak najszybciej i jak leci do terebki, aleee zeszłam po 2 minutach i kilkunastu s na dół :)) Po tej szybkiej akcji, w Oxie wypiłam dużą kawe i pochłonęłam rogala. Ale że ja to ja, to oczywiście zrobiłam z siebie debila - otóż, drzwi które nachalnie chciałam otworzyć, okazały sie automatyczne, wyobraźcie sobie mine ludzi w środku, i moją mine, jak usłyszałam że polki mnie obsługują ;] oczywiście ze wstydu to wolałam być głupiutką angielką, niż głupią polką :P Wyjść tez nie umiałam, bo sie okazało że na wyjście już nie działają :P i trzeba samemu, także, tak, zrobiłam z siebie debila - Zapłaciłam 16 funtów za bilet i tak oto spędziłyśmy w autobusie 1,30 h :) Naszym celem była ulica Oxford street, na której spędziłyśmy ogółem 7h - 7h!!!! łażenia po sklepach :D hahaha to było coś genialnego, czułam sie jak te babki z filmów, które mają obchód sklepów i noszą się z tymi wszystkimi torbami - fajna sprawa :) Oczywiście poszłysmy naładowac siły, gdyż polak jak głodny to i zły, i po posiłku poszłyśmy dalej buszować po sklepach. W sumie to przyjechałysmy o 11, a wracałysmy o 19. Na szczęscie Rybka mi zaproponowała nocleg, więc po 21 byłysmy w domu jej hostów, po czym o 23 jadłyśmy kolacje,a następnie oglądałysmy film do 2 w nocy ;]
Może napisze w ten sposób - kiedy wstałyśmy - po zjedzeniu posiłku udałyśmy sie do Oxa, Rybka robiła zakupy świateczne, a ja kulturalnie jej towarzyszyłam. Następnie pożegnałyśmy się, życząc sobie wzajemnie Wesołych Świąt i spełnienia wszystkich marzeń! Niestety z Rybką nie będe sie już widzieć, gdyż kończy swoją przygodę z operkowaniem, ale żyję nadzieją, że sie jeszcze spotkamy, gdy powróci na chwile do Londynu :), albo gdy juz ja powrócę na stare, znane mi, kochane moje śmieci.
  Także Rybko - trzymaj sie !! :*























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz